8 września obchodzimy w Garwolinie kolejną rocznicę strasznego bombardowania Miasta w 1939. Czytelnikom spoza Miasta przypomnę, że nie zbombardowano wtedy koszar strzelców ale cywilną, drewnianą, starą część Garwolina, bo i o to chodziło w tym bombardowaniu o charakterze szkolnym - jak uda się bombardowanie drewnianego miasta.
Po tym co się stało uczono nas, że postawa Polski, która podjęła nierówną walkę z Niemcami była szlachetna. Jako negatywny wzorzec nikczemnego politycznego ustępstwa podawano przykład prezydenta Czech, który po groźbie zbombardowania Pragi, zgodził się w marcu 1939 roku na inkorporację Czech do Niemiec.
"Hitler Hachę wziął pod pachę,
poszli obaj na kiełbachę.
No i Hacha z tej uciechy,
oddał Hitlerowi Czechy."
Tak propaganda - robiona przez piłsudczyków organizujących ruch oporu - tworzyła uzasadnienie polskiej pięknej katastrofy zaaranżowanej przez obsesyjnie przejętego swym honorem Józefa Becka, masona.
Tymczasem Emil Hacha miał rację: mając do wyboru przegraną z Niemcami i zburzenie Pragi lub przegraną z Niemcami bez zniszczenia Pragi wybrał to drugie. Nie myślał o własnej dumie kapitulującego prezydenta, myślał o swym narodzie. "Wyparł się samego siebie" po chrześcijańsku, roztropnie ustąpił Hitlerowi i zapłacił za to niesławą i życiem. Święty mąż.
Zburzenie naszego Garwolina było aktem barbarzyństwa Niemców, ale to nie zmienia faktu, że decyzja rządu II RP o wojnie z Niemcami była karygodnym błędem. Zamiast przegrać wojnę z czterokrotnie silniejszymi Niemcami przy zburzeniu wielu miast i śmierci miliona obywateli w samym wrześniu '39 roku trzeba było wybrać mniejszą przegraną: przyzwolenie na inkorporację Gdańska do Niemiec (trudno!), wydzielenie drogowego korytarza do Prus (trudno!) i współdziałanie z łajdackimi Niemcami przeciw łajdackiemu komunizmowi - pozwolenie na przemarsz wermachtu na wschód (trudno!). Jednak polscy politycy i oficerowie sztabu generalnego, którzy przed rokiem '39 o tym mówili, byli bezwzględnie eliminowani! Ktoś już wtedy "ustawiał" klęskę Polski!
To nie jest kwestia abstrakcyjnie odległa od współczesności, bo dylemat "honoru" i rozsądku może stanąć i przed obecną polską władzą, jeśliby wektor zagrożenia mierzył w nas ze wschodu.
Przećwiczmy to w wyobraźni. Teoretycznie rzecz biorąc: jeśli Rosja zagrozi rzuceniem bomby wodorowej na Warszawę, to co winien zrobić rząd RP? Negocjować ustępstwa, póki rząd ma jakąkolwiek zdolność negocjacyjną. Ostatecznie zaś - poddać państwo bez przyjęcia atomowych ciosów (które nasi "życzliwi sojusznicy" być może woleliby zanotować w Warszawie, Łodzi i Krakowie, a nie u siebie, a potem wylewać nad nami krokodyle łzy, a Pomorzu i Śląskowi udzielić euro-bratniej pomocy na czołgach z czarnym krzyżem).
Tymczasem jeden z polskich generałów powiedział ostatnio publicznie, że jeśli Rosja wystąpi zbrojnie przeciwko Polsce to nie mamy szans - pozostaje nam chować się z bronią w lasach. Czyli rozumuje jak Beck, nie mamy szans ale walczmy dla naszych sojuszników!
Zaraz, zaraz! O braku szans nie musi Pan Generał nam mówić - o tym wiemy. Należy zająć się raczej "kwestiami pierwszymi", Sensu w ogóle.
P o c o mielibyśmy "uciekać ze zburzonych miast, chować się z bronią po lasach i walczyć"?
Za ludzi honoru, którzy doprowadzili do zburzenia miast i śmierci wielu Polaków, a sami prysnęli w pobliże swych szwajcarskich kont?
Czy Pan Generał wziął pod uwagę, że po ucieczce z Polski takiego rządu lud zasypałby rosyjskie czołgi kwiatami na powitanie?
I, proszę, przestańmy mówić o procentach PKB na wyposażenie armii. Ani 2% (jak w NATO), ani 6% (jak w Izraelu przeciwko arabskiej partyzantce) , ani 30% (jak w 1939) nic nam nie pomoże, póki Polską rządzi oświecenie oślepiające umysły władzy i wybujały honor kretyna, który chce się podobać w Paryżu a swoim "katolandem" gardzi.
Andrzej Dobrowolski
Ewangelia św. Łukasza 14, 31
Albo który król, mając wyruszyć, aby stoczyć bitwę z drugim królem, nie usiądzie wpierw i nie rozważy, czy w dziesięć tysięcy ludzi może stawić czoło temu, który z dwudziestoma tysiącami nadciąga przeciw niemu? Jeśli nie, wyprawia poselstwo, gdy tamten jest jeszcze daleko, i prosi o warunki pokoju.
Jezus Chrystus
Garwolin. Wrzesień 1939. Ze zbiorów Marka Mikulskiego.
.